Informacje o oskarżeniu Olgi O. o kradzież, podał kilka dni temu "Fakt". Biżuteria, jaką ponoć przywłaszczyła sobie aktorka, warta jest ok. 50 tys. złotych i należy do klientek jednego z warszawskich klubów fitness. Potwierdzeniem winy celebrytki miał być fakt, iż zaginione przedmioty policja znalazła u niej w domu.

Reklama

Dziś głos w spawie afery zabrała sama podejrzana. Na facebookowym profilu Olgi O. pojawiło się oświadczenie, w którym aktorka zarzuca mediom opisującym tę sprawę manipulacje i nadużycia. Oto bowiem, jak jej zdaniem wyglądało całe zajście:

Biżuterię, o której mowa w artykułach, znalazłam na parapecie w ogólnodostępnej sali ćwiczeń klubu fitness, kiedy nikogo już na niej nie było. Nie wyglądała ona dla mnie na przedstawiającą jakąkolwiek wartość, a bardziej jak świecidełka z supermarketu. Nieprawdą jest, że zauważyłam ją wcześniej na ręce innej kobiety i czekałam na dogodny moment, gdy ją zdejmie. Jest to nieuprawniona manipulacja ze strony prasy. Nie znam i nigdy nie widziałam właścicielki tej biżuterii. W domu włożyłam ją do szafki (nie zakładając jej nigdy) i zapomniałam o tym zdarzeniu, nie zgłaszając już później tego w recepcji klubu fitness.

Również interwencja policji zdaniem celebrytki wyglądała inaczej, niż opisywały to media:

Reklama

Następnie po kilku miesiącach, po spektaklu w teatrze zgłosiła się do mnie policja w tej sprawie. Nie zastali mnie w miejscu zamieszkania, więc udali się do miejsca pracy, co jest standardową procedurą. Po wyjaśnieniu mi o co chodzi, przypomniałam sobie sprawę i od razu potwierdziłam, że rzeczy te znajdują się u mnie w domu i niezwłocznie je oddałam. Wszystko odbywało się dobrowolnie we współpracy z policją. Niczego nie ukrywałam, bo nie miałam czego ukrywać. Potwierdza to zapis monitoringu z klubu fitness, na którym zachowuję się swobodnie i normalnie, nie kryjąc się przed niczym. Świadczy to o braku złych zamiarów z mojej strony.

Na koniec swojego oświadczenia Olga O. przeprasza i ... grozi konsekwencjami prawnymi:

W związku z całą sytuacją, która wynikła z mojego zbyt lekkiego podejścia do sprawy i roztargnienia, pragnę przeprosić wszystkie osoby, które naraziłam na przykrość swoim zachowaniem. Mając jednak na uwadze naruszenia, których dopuściły się media w tym przypadku, bezpodstawnie ją rozdmuchując, zniesławiając moje dobre imię i narażając na szkodę, uruchomiłam stosowne środki prawne chroniące moje dobra osobiste.