W rozmowie z gazeta.pl, Tymon Tymański opowiedział o tym, jak w dzieciństwie łobuzował w towarzystwie Jacka Kurskiego:
Jacek Kurski to jest mój kolega z religii. Razem chodziliśmy na lekcje do tej samej salki katechetycznej. Cały czas graliśmy w statki. Zdarzało się, że ksiądz mówił: „Tymański i Kurski won za drzwi". Chodziliśmy za kościół palić fajki i wtedy Kurski opowiadał mi o KORze, ale nie tej z „Maanamu", tylko o Komitecie Obrony Robotników.
A co popularny muzyk, a od niedawna także juror "Must be the music" sądzi o dzisiejszym obliczu Jacka Kurskiego?
Z jednej strony nie mam prawa oskarżać Jacka, że stał się oportunistą, a z drugiej mam, bo to strasznie fajny chłopak ten Jacek. Cwany, bezczelny, inteligentny, złośliwy, miły też. Mam wrażenie, że teraz patrzymy na niego przez maskę tego, kim się stał. I ta maska dusi człowieka.