Maryla Rodowicz w rozmowie z pudelek.pl została zapytana o to, jak ocenia obecne czasy, w których spektakle są blokowane, a dziennikarze zdejmowani z wizji.
To mi się kojarzy z komuną i przekonaniem, że władza ma zawsze rację. Społeczeństwo będzie reagowało, ludzie pamiętają komunę. Ten nowy ustrój, w który weszliśmy w 89 roku przyniósł tak wiele zmian, że powrót do cenzury byłby zbyt bolesny.
Artystka opowiedziała także, jak wyglądały jej doświadczenia z cenzurą w czasach PRL:
Bywało, że blokowali moje piosenki, ale z takich głupich powodów. Na przykład, kiedy umarł Breżniew, ja wydałam płytę dla dzieci i w radiowej Trójce puścili moją piosenkę "Był sobie król". Uznano to za prowokację i była afera. Na tej płycie była też piosenka "Wszystko się do chleba nada, a najlepiej marmolada". Ponieważ wtedy na sklepowych półkach była tylko marmolada i musztarda, więc też uznano to za prowokację. W Opolu śpiewałam piosenkę "Polska Madonna", która dostała nagrodę dziennikarzy. Były jednak opory, bo twierdzono, że jest to antysocjalistyczna piosenka z gorzkim tekstem o kobietach.