W najnowszym numerze "Newsweeka", Zbigniew Hołdys w swoim felietonie pisze o tym, jak wybory wpływają na nasze społeczeństwo:
Wybory to hardcorowy potwór dla ludzi pozbawionych instynktu samozachowawczego. Tłum wierzących we wciskany kit ustawia się w kolejce przed urnami, by nie posiadając żadnej rzetelnej wiedzy, w stanie nafaszerowania omamami i włożonymi do głów kłamstwami zadecydować o swoim losie, w tym o ewentualnej wojnie, bezrobociu, cywilizacyjnym zacofaniu, dyktaturze, bankructwach, co tylko chcecie. "Fajny jest" - powiedział lud i wybrał sobie niekompetentnego prezydenta, bo poprzedni - uznał lud - był "niefajny". (...) Wybory to potwór. Z wygenerowanego przez nie podziału na "my" i "oni" nie wyjdziemy nigdy. Każda kolejna kampania będzie bardziej krwawa, a Zelników wyjdą z nor tysiące.
Wypowiedź Zbigniewa Hołdysa brzmiałaby może bardziej wiarygodnie, gdyby muzyk swoimi wypowiedziami nie przyczyniał się do pogłębiania podziału na "my" i "oni".