Jak podaje tygodnik "Na Żywo", Janowski spotkał swoją psychofankę kilka lat temu. Po jednym z koncertów kobieta wręczyła swojemu idolowi pluszowego misia i miłosny list. Dowody swojego uwielbienia dawała muzykowi zarówno osobiście, czatując na niego po każdym koncercie, jak i mailowo, wysyłają w sumie ponad 1800 wiadomości.
Sytuacja stała się groźniejsza po tym, jak Robert Janowski zaczął układać sobie życie z Moniką Głodek. Stalkerka nie mogła pogodzić się z faktem, iż w życiu jej idola pojawiła się jakaś kobieta. W kolejnym liście wysłanym do swojego idola, psychofanka groziła jego ukochanej: Albo ja albo żadna. Zabiję ją, zlikwiduję, obleję kwasem.
Kobietę nękającą Janowskiego znają już wszyscy jego sąsiedzi:
Wszyscy ją tu znamy, mieszkańcy, ochroniarze. Kiedyś widziałem, jak pomazała czerwoną szminką samochód pani Moniki. Innym razem okleiła napisem "Misiaczku, kocham Cię" samochód pana Janowskiego. Na drzwiach do garażu zostawiała namalowane szminką serca. - zdradza jeden z lokatorów kamienicy, w której mieszka gwiazdor.
Zmęczeni i wystraszeni całą sytuacją Janowscy, złożyli sprawę sądową. Kobieta nękająca małżonków dostała zakaz zbliżania się zarówno do muzyka, jak i jego żony. Niestety nie przejęła się wyrokiem.
Mimo orzeczonego wyroku oskarżona wciąż popełnia przestępstwo z Art. 190 kk o nękanie. Dodatkowo nie stosuje się do wyroku sądu, za co zgodnie z Art. 244 KK, który mówi o działaniu przeciw wymiarowi sprawiedliwości, grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat. W opinii skazanej Monika Janowska stoi na przeszkodzie do jej szczęścia. To wobec niej szczególnie stosowane jest przestępstwo nękania. Jeśli dojdzie do procesu karnego, wierzymy, że ta pani zostanie umieszczona w ośrodku leczniczym zamkniętym bądź otwartym i zostanie gruntownie przebadana pod kątem tego, czy faktycznie zdaje sobie sprawę z czynów, których dopuszcza się wobec pana Roberta i jego rodziny. - komentuje mec. Bartosz Graś z kancelarii reprezentującej Janowskich