Podróżując po Wietnamie, Pietrucha i jej partner, Ian, widzieli mężczyznę, który zginął od porażenia prądem. Doświadczenie to aktorka opisała na Facebooku:
Spotkałam dziś śmierć.
Na drodze zauważyliśmy tłum ludzi. Zatrzymaliśmy sie, żeby zobaczyc co sie stało. Na ziemi leżał człowiek. Obok niego przewrócone rusztowanie które podstawione było pod linie wysokiego napięcia. Człowiek nie żył. Prąd przeszył jego ciało i pozostawił zwłoki z ktorego jeszcze uchodził dym. Nad nim stała kobieta w ciąży i mały chłopiec lamentujący tak gorzko, ze łzy same naplywaly do oczu.
To jednak nie jedyne dramatyczne wydarzenie, jakie spotkało parę tego dnia. Okazuje się bowiem, że podróżująca na motocyklu Julia Pietrucha, cudem uniknęła poważnego wypadku:
Godzinę wczesniej jechałam motocyklem. Chwile po deszczu, ślisko. Podjeżdżałem pod góre, z naprzeciwka jechała ciężarówka. Nagle kierowca stracił panowanie nad kierownica, zobaczyłam bok auta moze dwa metry ode mnie. Wymanewrowalam, zjechałam na pobocze, odwróciłam sie, Ian był bezpieczny, ciężarówka pojechała dalej. Zgasiłam silnik, rozplakalam sie. Nie popełniłam żadnego błędu, to nie była moja wina. Nie mam więcej słów, boje sie, boli mnie wszystko, boli serce. Boje sie wsiąść znów na motocykl. Ale dużo myśli w głowie. Trzeba żyć każda chwilą, robić wszystko co w naszej mocy, żeby być lepszym człowiekiem. Dla samych siebie, dla innych. Bo strasznie mało czasu, nie ma sensu go marnować. Z taka myślą zamykam oczy i odpływam na dzis. To był ciężki dzien.
Julia Pietrucha zawsze może jednak liczyć na wsparcie bliskich oraz fanów. Słowa otuchy, jakie zostawili na profilu aktorki, pomogły jej uporać się z trudnymi doświadczeniami poprzedniego dnia.