Cała afera zaczęła się od programu Tomasza Lisa, w którym gospodarz wraz z zaproszonym Tomaszem Karolakiem, dyskutowali na temat kandydatów na prezydenta. Aktor, który był w honorowym komitecie poparcia Bronisława Komorowskiego, drwił z jednej z wypowiedzi, jaka pojawiła się na Twitterze córki Andrzeja Dudy. Zarówno Karolak, jaki i wtórujący mu Tomasz Lis, nie zorientowali się jednak, że był to fałszywy profil, a wpisy nie były autorstwa Kingi Dudy.

Reklama

Po programie rozpętała się afera, posłowie PiS żądali usunięcia Tomasza Lisa z TVP, a Tomasza Karolaka z komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego. Obaj panowie oczywiście przeprosili za swój błąd, to jednak nie ostudziło emocji, którymi nawet po zakończeniu kampanii prezydenckiej, wciąż żyją zwolennicy Andrzeja Dudy.

W rozmowie z "Gazetą Wyborczą", Karolak żali się bowiem, że otrzymuje wiadomości z pogróżkami:

Poparłem Bronisława Komorowskiego, ale rozumiem tych, którzy poparli Andrzeja Dudę. Zawsze jest druga strona, trzeba ją uszanować. Chciałbym, aby zrozumieli to ci, którzy z powodu mojego zaangażowania w kampanię, wysyłają mi teraz e-maile: "Spalimy twój dom!".