W rozmowie z "Gazetą Wyborczą", Natalia Kukulska deklaruje, że bycie celebrytką nigdy nie było jej celem:
Nie zależy mi na ciągłym pokazywaniu się w mediach, a w 2010 roku ukazała się moja poprzednia płyta „CoMix”. Mogłabym skorzystać z wielu zaproszeń i okazji - być ekspertem od ciężkich plecaków dla dzieci, szczepionek, wypowiadać się autorytatywnym tonem na temat wychowania czy kwestii związanych z macierzyństwem. Ale nie chcę tego. Uważam, że punktem wyjścia do mojej rozmowy, do rozmowy z artystą, powinien być pretekst artystyczny.
Artystka zapewnia, że zaczynając karierę wokalną, nie wiedziała, z jakimi cieniami tego zawodu musi się liczyć:
Show-biznes to jarmark, stosowanie różnego rodzaju podstępów, tanich zabiegów, „cyrkowych chwytów dla chłonnych mas” - jak śpiewam. I możemy w tym albo uczestniczyć, jak Lady Gaga, która znakomicie potrafi manipulować mediami, albo powiedzieć: Nie, dziękuję, ta maskarada nie jest już dla mnie. Dzisiaj wreszcie chcę i mogę robić muzykę po swojemu, niech to będzie szczere, niech to będzie dla mniejszej publiczności, ale przynajmniej wtedy mam pewność, że jeśli z tymi ludźmi usiądę po koncercie, będę miała o czym rozmawiać. Pióra w dupsku? Nie, dziękuję.
Kukulska przyznaje jednak, że pomysł na karierę robioną "na dupsku" może wypalić, ale pod jednym warunkiem:
W ogóle kariera oparta na dupsku nie jest wcale złym pomysłem, pod warunkiem że godzisz się z tym, że uwaga publiczności zaczyna się i kończy na tej części ciała...
Niestety wiele celebrytek zapomina o tej prawidłowości.