Jedną z ostatnich podróży Kingi Rusin była ta do Stanów Zjednoczonych. Dziennikarka była korespondentką "Dzień Dobry TVN" z oscarowej gali, a na Facebooku pokazywała zdjęcia z największymi gwiazdami światowego kina oraz malownicze widoki z Los Angeles. I choć większość internautów obserwujących jej profil z zazdrością patrzy na wojaże dziennikarki, ona sama zapewnia, że realia takich wyjazdów są zupełnie inne, niż mogłoby się to wydawać:

Reklama

Z ostatniego, pięciodniowego pobytu w Nowym Jorku przywiozłam 8 reportaży. Niektóre z moich podróży wyglądają atrakcyjnie, ale dla mnie najważniejsze jest, żeby przywieźć z nich interesujące materiały, wywiady, zaskakujące informacje. To często wymaga pracy przez 24 godziny na dobę. Nie ma wtedy czasu ani na zakupy, ani na zwiedzanie, ani na oglądanie zachodu słońca nad oceanem. - tłumaczy w "Fakcie"

Dlaczego zatem, mimo tak ciężkiej pracy, Kinga Rusin decyduje się na zagraniczne wyjazdy? Dziennikarka wyjaśnia:

Nagrywanie reportaży poza studiem na Marszałkowskiej to mój wybór, poza mną nikt z prowadzących tego nie robi. Ale ja lubię sobie co jakiś czas przypomnieć, na czym polega praca telewizyjnego korespondenta, to taki powrót do korzeni.