Ponownie na łamach "Super Expressu", Isabel Marcinkiewicz oskarża męża. Tym razem o to, że dla niego rzuciła dobrze płatną pracę w Wielkiej Brytanii:
Bardzo dobrze zarabiałam w Londynie. Pracowałam w bankach, w największych firmach na świecie. I było mnie stać na wszystko. Nie żyłam na jego koszt Zajmowałam się głównie projektami informatyczno-finansowymi i analizą biznesową w kilku bankach. Robiłam takie projekty także m.in. dla firmy Shell. Zarabiałam bardzo dobrze.
Żona byłego premiera odpowiada także na zarzut jednego z przyjaciół męża, który stwierdził, że jest leniwa i to dlatego upadł jej biznes:
To przez niego padł mój biznes z kosmetykami, bo ciągle mnie krytykował. Zaczęłam być dla niego niepotrzebna, niewygodna, a jemu na nowo zamarzył się powrót na salony, bycie w centrum uwagi, poklask. Kiedyś byłam wizytówką i jego trofeum, a zaczęłam być ciężarem. A ja teraz chcę się pozbyć obciążenia psychicznego, jakim mnie obarczał w ciągu ostatnich lat - skarży się Isabel.