W rozmowie z magazynem "Gala", Urbańska przyznała, że dotychczas to mąż miał decydujący głos w sprawie jej kariery.
Nie byłam pewna, na ile mogę być samodzielna, a Janusz, na ile może wypuścić mnie samą w świat show biznesu. Przez ostatnie lata docieraliśmy się. Janusz trzymał mnie w tej złotej klatce, a ja, nie ma co ukrywać, dobrze się w niej czułam. Miałam spokój, bezpieczeństwo. Wygodnie mi tak było. To Janusz załatwiał wszystkie trudne sprawy. Coraz częściej mówiłam: "Janusz, a może spróbuję sama?". Jednak brakowało mi siły przebicia. Mój mąż jest osobą niezwykle charyzmatyczną. To mocny człowiek. Zawsze byłam na drugim planie.
Ostatnio jednak, Natasza postanowiła być samodzielna i zrezygnowała z opieki męża:
W końcu przyszedł moment, gdy powiedziałam: "Teraz ja!". Dzisiaj sama zajmuję się swoimi sprawami zawodowymi. Moja wspólniczka biznesowa, Agata Brodzka-Kostrzewska, która jest również moją menedżerką, pomaga mi w bieżących sprawach, ale ostatnie zdanie zawsze należy do mnie. Nigdy wcześniej nie miałam okazji decydować o sobie. Teraz się ośmieliłam i nawet nie chcę już Januszowi głowy zawracać.
Czy Janusz Józefowicz faktycznie pozwoli żonie na samodzielność? W końcu jej dotychczasowe osiągnięcia, to w znacznej mierze jego dzieło.