Tym na łamach "Polityki" sprzeciwia się temu, by księża narzucali pedagogom, czego mają uczyć dzieci:
Uczenie teorii ewolucji i rozmowa z młodymi ludźmi o instynktach biologicznych właściwych człowiekowi – oddychaniu, jedzeniu i seksualności – jest objaśnieniem natury Wszechświata. Tak samo ważnym jak uczenie o prawach Newtona czy teoriach Einsteina. Zideologizowaniem natomiast jest wciskanie do głowy opowieści, że pewna kobieta dwa tysiące lat temu urodziła dziecko, choć była dziewicą, bo zapłodnił ją Duch Święty, a potem została wzięta do nieba, gdzie do dziś przebywa żywa, cała, zdrowa i szczęśliwa.
Aktor twierdzi także, że Kościół jako instytucja ma zbyt dużo władzy i pieniędzy:
Gdy się urodziłem, Polska miała Kościół katolicki. Dziś Kościół katolicki ma Polskę. Kościół zagarnął za dużo władzy i za dużo pieniędzy. Czuje się z tym bardzo dobrze. Ale przecież czułby się lepiej, gdyby to jeszcze pomnażał. Niestety, przyszłość nie rysuje się różowo.