W wywiadzie udzielonym magazynowi "Grazia", Kuczok przyznaje, że nie polubił Warszawy i mieszkając w niej wciąż tęsknił do swojego domu na wsi:

Mimo szczerych chęci nie udało mi się zapałać namiętnością do Warszawy. To miasto pozostanie w konflikcie ze mną. Warszawa mnie nie zapładniała. (...) Przed epizodem warszawskim mieszkałem w domu na wsi, w miejscu idealnym do życia i pisania. Ja w Warszawie znalazłem się z przypadku i z wyroku serca.

Pisarz nie ma zbyt dobrego zdania o stolicy. Jego zdaniem Warszawa nie ma swojego charakteru, jej mieszkańcy są zestresowani, a lokale snobistyczne:

Czułem, że nie jestem w swoim naturalnym środowisku, byłem na zesłaniu. Drażniło mnie to miasto bez tożsamości, siedlisko biznesmeneli, totalnie znerwicowane, w którym czas wolny jest tabu. Do tej pory byłem blisko natury (...). Dobrze się czuję na ściance wspinaczkowej, a nie ściance fotograficznej. Plac Trzech Krzyży w Warszawie i restauracje, w których płaci się 70 złotych za śniadanie, to nie jest to, co lubię.

Przyznalibyście rację Wojciechowi Kuczokowi?