W głośnym wywiadzie, Justyna Kowalczyk po raz pierwszy opowiedziała o tym, że od dłuższego czasu leczy się na depresję, którą spotęgował fakt, iż rok temu poroniła. Mistrzyni olimpijska przyznała także, że od dwóch lat zmusza się do uśmiechów przed kamerami, skrywając prawdziwy osobisty dramat i ogromne cierpienie.

Reklama

Te wyznania sportsmenki wstrząsnęły całą Polską, bowiem dotychczas, Kowalczyk postrzegana była, jako silna, pełna energii i uśmiechnięta kobieta sukcesu.
Zdaniem Karoliny Korwin-Piotrowskiej, tak osobisty wywiad był dobrym ruchem, a Kowalczyk udowodniła, że mimo depresji, wciąż jest bardzo silną i odważną kobietą:

Najważniejsze, że nie zrobiła tego w tygodniku people, między jednym sztucznym biustem a drugim i paradą napuchniętych ust oraz koszmarnych stylizacji. To dodaje siły tym wyznaniom. Są szczere, bardzo mocne, wstrząsające i boleśnie prawdziwe. Tak wygląda życie mistrzyni bez retuszu. Ten wywiad to może być też doskonała forma terapii. Trochę na zasadzie - utnijmy plotki raz, ale dobrze i w dobrym medium, z kimś, kto też w zadawaniu pytań zachowa pewien dystans i kulturę. Świetny ruch. Pani Justyna wzbudza ogromny szacunek tym krokiem, bardzo odważnym w kraju, gdzie nadal ludzi korzystających z pomocy psychologa, terapii, biorących leki, ma się za wariatów - wystarczyło poczytać komentarze pod wywiadem - włos się jeżył. To mocna, mądra i odważna kobieta, a ten wywiad pokazał jeszcze, jak bardzo jest silna, bo tylko wewnętrznie silni i zmotywowani do walki i życia ludzie mogą pozwolić sobie na taką szczerość, ale nie chorobliwy i tak popularny wśród pseudo-gwiazd ekshibicjonizm. Ten wywiad ma potężną moc i mam nadzieję, że pomoże wielu ludziom - skomentowała na łamach afterparty.plKarolina Korwin-Piotrowska.