Anna Czartoryska w najnowszym wywiadzie dla "Gali", po raz kolejny podkreśla, że nie chce być uważana za celebrytkę. Aktorka nie ceni show biznesu i zarzeka się, że nie wpuści mediów do swojego życia prywatnego:
Najmniej ważny jest ten cały "celebrytyzm". Na to szkoda czasu. Staram się odsuwać go od siebie i zamykać przed nim drzwi mojego domu. Raz na jakiś czas pójdę na imprezę, ale nie wypełniają one mojego życia. Kiedyś chodziłam, bo byłam ciekawa świata, który znałam z pism. Wiele osób daje się na to nabrać. Przez to, że ten świat celebrycki jest tak mocno promowany, jego uczestnicy sądzą, że biorą udział w czymś ważnym, że są kimś. Zdarzają się piękne, wzruszające i pamiętne wydarzenia, ale zazwyczaj niewiele stoi za tymi czerwonymi dywanami, ściankami, relacjami z rubryk towarzyskich. Jest przyjemnie, jest zabawa, ale w wielu przypadkach chodzi po prostu o pieniądze
A jak Czartoryska tłumaczy fakt, że sama bywa na celebryckich imprezach? Okazuje się, że aktorka robi to dla swoich przyjaciół:
Wiem, że są osoby, które traktują bywanie jako zawód i zarabiają na tym, że chodzą na imprezy. Trudno dziś wypromować nową kolekcję, film, spektakl lub akcję charytatywną, bez medialnego rozgłosu, który dają celebryci. Media wypaczają proporcje - piszą, kto przyszedł się lansować, z kim wyszedł, w co był ubrany. A przecież każdy tzw. event jest efektem czyjejś pracy, zaangażowania. Dlatego chodzę na pokazy zaprzyjaźnionych projektantów albo premiery filmów, w których grają znajomi, i wiem, że oni zrobiliby to samo, bo wiedzą, jakie to ma znaczenie nie tylko pod względem biznesowym. Warto ruszyć się z domu, żeby okazać naszym przyjaciołom sympatię i wsparcie w ważnych dla nich chwilach - wyjaśnia.
Cała wypowiedź Anny Czartoryskiej może brzmiałaby bardziej wiarygodnie gdyby nie fakt, iż aktorka udzieliła jej plotkarskiemu magazynowi, który żyje z pisania o celebrytach.