Twórcy komedii chcieli, by to Doda nagrała piosenkę, promującą ich film. Okazało się jednak, że gwiazda zaczęła promować utwór jako swój singiel, przez co nikomu nie kojarzy się on z filmem, którego miał być wizytówką. Doda zmieniła nawet nazwę piosenki. Producenci chcieli bowiem, by nazywała się dokładnie tak, jak ich komedia, czyli "Wkręceni", Doda zaś zrobiła z tego "Wkręceni (High Life)", przez co wszyscy zaczęli kojarzyć utwór ze słowami z refrenu, a nie z tytułem filmu. Na skutek tych działań gwiazdy, producenci postanowili zerwać z nią kontrakt i zaprosili do współpracy wokalistę grupy LemON:

Reklama

Produkcja zdecydowała się na zaangażowanie Igora Herbuta z LemON, ponieważ utwór Dody niemal od samego początku funkcjonował jako jej singiel i nikt tak naprawdę nie kojarzył go z filmem. Nawet jego tytuł w świadomości publiczności brzmiał "High Life", a nie "Wkręceni", co bardzo komplikowało założenia promocyjne producentów filmu. Piosenka stała się hitem, ale to sukces zapisany na konto Dody, a nie obrazu "Wkręceni" - zdradza w rozmowie z afterparty.pl osoba związana z produkcją "Wkręconych".

Piosenka Dody nie zniknie jednak całkowicie ze ścieżki dźwiękowej filmu. Jej fragment będzie można usłyszeć w jednej z początkowych scen:

Całkowita rezygnacja ze współpracy z Dodą nie byłaby dobrym pomysłem. Ona zawsze przyciąga uwagę, i świetnie potrafi wytworzyć zainteresowanie wokół projektów, w których bierze udział. Dlatego piosenka została wykorzystana w filmie - tłumaczy osoba związana z produkcją portalowi afterparty.pl