Ryszard Kalisz wraz z małym Ignacym pojawił się na okładce najnowszego numeru magazynu "Viva!". Polityk w wywiadzie przyznał, że pojawienie się na świecie dziecka, bardzo zmieniło jego życie:
To jest przeżycie głęboko intymne, z niczym nieporównywalne. Na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci uczestniczyłem aktywnie w najważniejszych momentach politycznych, społecznych, publicznych i adwokackich. Wtedy emocje były inne, z innej sfery osobowości. Pięć minut po urodzeniu Ignacego spojrzałem mu w oczy. Miałem świadomość, że oto przyszła na świat najbliższa mi osoba i jest właśnie na moich rękach. Ignacy urodził się, kiedy jestem osobą spełnioną pod prawie każdym względem, a jest moim pierworodnym synem. I tak moje życie bardzo się zmieniło.
A jak Ryszard Kalisz godzi opiekę nad dzieckiem z obowiązkami posła?
Jestem z nim we wszystkie weekendy, staram się być wiele nocy, jednocześnie normalnie pracuję, wykonuję swoje wszystkie obowiązki. Moje życie towarzyskie w zasadzie zanikło, bo staram się jak najszybciej pojechać i wziąć Ignacego na ręce. Karmię go z butelki i chodzę na spacery.
Polityk wyznał także, że ma już wobec swojego synka pewne plany:
Marzę o tym, żeby Ignacy sam podejmował swoje decyzje życiowe. Ja mu nie narzucę przecież tego, żeby był adwokatem czy politykiem. Oczywiście, mam plany. Z jego mamą na ten temat już rozmawialiśmy. Chcielibyśmy, żeby od maleńkości uczył się języków obcych, bo to bardzo ważne. Chcę jak najszybciej zacząć zabierać go na narty, bo przypominam sobie obrazki, z Austrii czy Szwajcarii, takich małych szkrabów w kaskach, którzy ledwo stoją, a już na nartach jeżdżą. Chcę, żeby on to robił. Będę go na pewno zabierał w różne miejsca na świecie, żeby mu je pokazać. Na szczęście dzisiaj w Polsce mamy takie możliwości. Mój tata takich możliwości nie miał i zawsze żałował, bo też lubił podróżować. A ja po raz pierwszy wyjechałem gdzieś dalej, mając lat 19. I to sam, do pracy w Londynie. Mnóstwo mam planów, ale moje plany zawsze ustąpią przed jego decyzjami.