Związek Piotra Adamczyka i Kate Rozz był dla świata show biznesu dużym zaskoczeniem. Jeden z najpopularniejszych polskich aktorów, podczas jednego z branżowych bankietów, pokazał się w towarzystwie tajemniczej blondynki, z którą niedługo potem wziął ślub. Para niemal natychmiast pojawiła się razem na okładce magazynu "Viva!"i udzieliła wspólnego wywiadu, w którym opisała swoją niezwykłą przygodę. Adamczyk nie szczędził wówczas słów zachwytu nad ukochaną:
Poznałem wiele pięknych kobiet, które robiły na mnie wrażenie. To było jednak coś więcej. Teraz już mnie nic nie denerwuje, bo jestem szczęśliwy. Uspokoiłem się, robię to, co naprawdę czuję. Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że warto walczyć z wiatrakami, dziś po prostu szkoda mi na to czasu. Mój świat to dziś Kasia i dzieci. Zwariowałem ze szczęścia. Ona jest nieprzewidywalna i niesamowita. Odkrywałem ją małymi krokami, wciąż ją odkrywam i pewnie będę odkrywał do końca życia. Zakochałem się w jej wielkim sercu. Imponuje mi każdego dnia.
Kilka miesięcy później, sielanka dobiegła końca i aktor rozstał się z ukochaną. Wkrótce także nazwisko Kate Rozz zaczęło pojawiać się w kontekście afery Wojciecha Fibaka, bowiem okazało się, że to właśnie tenisista poznał Kate, wówczas jeszcze Kasię Gwizdałę, z zamożnym francuskim biznesmenem, który później został jej mężem.
Piotr Adamczyk przez długi czaskonsekwentnie odmawiał jakichkolwiek komentarzy na temat swojego związku z Rozz, aż do teraz. W najnowszym wywiadzie dla magazynu "Elle" wyznał, że bardzo żałuje dziś, iż zgodził się na sesję i wywiad dla "Vivy!", w którym wraz z Kate opowiedzieli o swoim małżeństwie:
Złamałem swoją żelazną zasadę. Jedną okładką, której konsekwencji nie przewidziałem. Lekcja była bardzo bolesna. Nie lubię wracać myślami do tego okresu. Wiele mnie kosztowało i wciąż kosztuje to, że tak często pisze się o moim życiu.