Maciej Zień przed dłuższy czas nie wypowiadał się na temat swojego kontrowersyjnego pokazu. Dziś jednak projektant zawitał do studia "Dzień Dobry TVN", gdzie stanął w obronie swojego pomysłu:

Jestem osobą myślącą i wiem, w jakim kraju żyję. Nigdy nie traktowałem Polski jako kraju, który będzie mnie ograniczał. Dlaczego pokaz w kościele? Cała kolekcja była inspirowana motywami religijnymi, na przykład cięcia w kreacjach inspirowane były żebrowaniem sklepień - tłumaczył.

Reklama

Zień zaprzeczył także doniesieniom, jakoby oszukał proboszcza parafii, mówiąc mu, że w kościele zaprezentuje pokaz sukien ślubnych. Jego zdaniem proboszcz doskonale wiedział zarówno o charakterze imprezy, jak i kontrowersyjnej muzyce, jaka towarzyszyła pokazowi:

Poszedłem do proboszcza, zapytałem o zgodę. Proboszcz był na tak. Powiedział wręcz, że to może być nowy i fajny sposób na pokazania kościoła. Potem, gdy mówiłem mu, że trochę się boję, on odpowiadał "wymyśliłeś, to teraz rób". Przedstawiłem proboszczowi zarówno stroje, jak i muzykę z pokazu do akceptacji. Nie zapłaciłem nic proboszczowi za pokaz. Nie wiem, jakie informacje zostały przekazane kurii o pokazie, o to trzeba zapytać proboszcza. Nie czuję, że sprofanowałem to miejsce. To zgryzota zjada tych, którzy komentują, a nie zostali zaproszeni. Nikt z gości mojego pokazu nie mówił, że jest zgorszony, czy że to była profanacja. Pochodzę z bardzo katolickiej rodziny, jestem wierzący, choć chodzę do kościoła rzadko. Ale po tej wizycie będę robił to częściej.

Maciej Zień wyznał także, że organizacja pokazu w kościele, wiązała się dla niego z utratą części sponsorów:

Trzy duże marki, które były moimi sponsorami, wycofały się z pokazu w kościele. Inni sponsorzy jednak zostali, za co im serdecznie dziękuję. Chciałbym zrezygnować ze ścianki, no ale niestety się nie da.