Karolina Korwin-Piotrowska, w rozmowie z portalem afterparty.pl, stwierdziła, że gwiazdy które sądzą, iż ludzie nie odróżniają ustawianych fotek od tych zrobionych bez ich wiedzy przez paparazzi, nie doceniają swoich odbiorców. Zdaniem dziennikarki, takimi akcjami, celebryci zapracowali sobie na brak szacunku:
Jeśli chodzi o ustawki to gwiazdy mają ludzi za kretynów, ja o tym mówię od lat. Nie można swoich odbiorców traktować jak niewidomego kretyna, bo to się prędzej czy później zemści. Kiedy robi się to permanentnie to człowiek to widzi i traci szacunek. Z polskich celebrytów strasznie się szydzi, oni sami zapracowali na brak szacunku.
Korwin-Piotrowska dodała także, że przez gwiazdy umawiające się na ustawki, tracą ci celebryci, którzy nie wystawiają swojego życia prywatnego na sprzedaż:
Na tym tracą takie osoby jak Socha, która nie robiła ustawek z wózkiem, bo zapłaciła za niego swoją własną gotówką. Ale ludzie już wszystko widzą przez pryzmat innych dziewczyn, które mają wózek, kocyk, ubrania, okulary, zegarki i nie wiem co jeszcze konkretnej firmy, ustawiają się z fotografem, bo muszą mieć zdjęcia, gdzie to wszystko widać. Ludzie mają prawo zrównywać wszystkich do tego jednego, niskiego poziomu. I potem taka Socha musi się tłumaczyć, że sama zapłaciła za wózek i nie zrobiła tej ustawki.
Zgadzacie się z opinią Karoliny Korwin-Piotrowskiej?
Komentarze (11)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeNastępny kandydat na,,ołtarze" lewakow...czyli Nobel dla Owsiaka...
Duch Święty działa przez małżeństwo milicjantów
„Wysokie Obcasy” z 11 stycznia 2013. Jerzy Owsiak opowiada o swojej rodzinie „Tata Zbigniew ma bardzo ciekawy rodowód, ponieważ jest ze związku piłsudczyka z kobietą z oddziałów Hallera... Mając jakieś 17 lat, trafił na Żuławy, gdzie miał zostać rolnikiem, ale życie napisało scenariusz nowy, czyli ojciec wciągnął się w nową Polskę, został funkcjonariuszem milicji, z czasem jej pułkownikiem, komendantem do spraw gospodarczych w Komendzie Głównej”. Z kolei matka „pracowała w sądach jako protokolantka, sekretarka taka, a potem jako księgowa w Banku PKO”.
Było nie do końca tak. Ojciec Jerzego Owsiaka Zbigniew faktycznie był pułkownikiem Milicji Obywatelskiej, ale jego zainteresowania bywały często odległe od „spraw gospodarczych”. Jak wynika z archiwów IPN do pracy w milicji zgłosił się w 1945 r. mając 19 lat. Jak podał – z zamiłowania. W 1946 r. miał już opinię aktywnego działacza partyjnego przychylnie nastawionego do Rządu Jedności Narodowej i Związku Radzieckiego. W opinii służbowej z 1947 r. przełożeni podkreślali, że „w dużej mierze przyczynił się do rozbicia PSL w gminie Mierzeszyn”. Piastował też w tym czasie m.in. stanowisko zastępcy komendanta posterunku ds. polityczno-wychowawczych. W napisanych przez siebie życiorysach Zbigniew Owsiak podkreślał swój negatywny stosunek do kleru. Uważał go za „szkodnika państwa demokratycznego”. Chwalony był za wykłady w Ośrodku Szkoleniowym ZOMO.
W 1962 r. został przeniesiony do KGMO w Warszawie, gdzie w 1973 doszedł do funkcji naczelnika Wydziału II Biura Dochodzeniowo-Śledczego. Powierzono mu m.in. sprawowanie nadzoru i udzielanie pomocy praktycznej terenowym jednostkom MO w sprawach o poważniejsze przestępstwa gospodarcze. Przez kilka kadencji pełnił w Komendzie funkcję I, a wcześniej także II sekretarza egzekutywy POP PZPR.
Jego żona – Maria Owsiak - również pracowała w MO, w Wydziale I komendy wojewódzkiej w Gdańsku, a później jako urzędnik prokuratury wojewódzkiej w Gdańsku. Zbigniew Owsiak podkreślał, że rodzice żony są w partii, a jej siostra – w Komitecie Warszawskim PZPR w Ośrodku Szkolenia Partyjnego.
i slusznie.