Niegdyś zbuntowana rockmanka, dziś stateczna matka trójki dzieci. W wywiadzie dla magazynu "Pani" Agnieszka Chylińska wyznała, że obecnie życiowych autorytetów szuka nie w panteonie gwiazd rocka, a w żywotach świętych:
Ostatnio czytam literaturę religijną, wykupiłam wszystkie możliwe dzienniki, miesięczniki: Głos Karmelu, Głos Ojca Pio. Kiedy się do czegoś zabieram, to radykalnie. Gdy ludzie mówią o nawróceniu - strasznie nie lubię tego słowa - to brzmi jakoś patetycznie. Ja któregoś dnia poczułam, że choćbym nie wiem jaki sukces osiągnęła, to w środku czuję ogromny niedosyt, tęsknotę. Szukam wzorów. Ostatnio lubię czytać żywoty świętych. To nie były postaci z obrazków, które tylko rączki składały, ale ludzie z krwi i kości - jeden lubił się napić, inny był kobieciarzem i nagle pojawił się zwrot akcji. Próbuję równać do najlepszych z najlepszych. Kiedyś punktem odniesienia był dla mnie Klub 27, a teraz święty Franciszek czy święta Klara. Nie chcę być odbierana jako świętojebliwa, ale do wiary podchodzę poważnie - wyznała w wywiadzie dla "PANI".
Przypomnijmy, iż w jednym z wcześniejszych wywiadów Chylińska wyznała, że powrocie do wiary, pomógł jej kolega z "Mam Talent", Szymon Hołownia.
Tak jak odblokowało mi się pragnienie oddania się komuś w miłości, tak samo nadeszła tęsknota za tym, żeby poszukać Boga. Nie określonego w jakiejś religii, tylko jako absolutu. W trakcie nagrywania pierwszej edycji "Mam talent!" poznałam Szymona Hołownię. Było to jedno z najważniejszych spotkań w moim życiu. Nic tego nie zwiastowało. Przeciwnie, przyszłam z nastawieniem: "Aha, to jest ten gościu, ten nawiedzony". A potem to już poszło. Jest taka zasada, żeby jednak świadczyć swoim życiem. Żeby nie pierd..., tylko żyć - powiedziała blisko rok temu w wywiadzie dla "Super Expressu".