Kilka dni temu tygodnik "Na Żywo" donosił, że ojciec znanej z serialu "Rodzina zastępcza" aktorki, żyje w skrajnym ubóstwie. Cierpiący na stwardnienie rozsiane mężczyzna, przebywa w domu opieki społecznej i ponoć każdego dnia z utęsknieniem wyczekuje, aż jego sławna córka w końcu go odwiedzi.

Reklama

Monika Mrozowska, w rozmowie z "Życie na gorąco" postanowiła wyjaśnić, dlaczego jej relacje z ojcem są tak oziębłe:

Ojciec przez 10 lat znęcał się nad mamą. Pamiętam, jak mówił jej, żeby zdechła. Nie zostawiał nam pieniędzy, a gdy pytała, co ugotować na obiad, odpowiadał: niech nie żrą te bachory. Później unikał obowiązku alimentacyjnego. Potem ponownie się ożenił. Przez drugą żonę też został oskarżony o znęcanie się nad nią i córką. Tam była kwestia grożenia bronią palną. Przez wiele lat się nami nie interesował. Nigdy nic od niego nie dostałam i nie mówię tu o kwestiach materialnych. Przez szacunek dla mamy nie poruszałam tematu ojca w mediach. Nic dziwnego, że ten człowiek w końcu został sam. Z poczucia przyzwoitości i mimo wszystko wrażliwości na drugiego człowieka, kontaktuję się z ojcem. Razem z bratem dawaliśmy mu kolejną szansę, jeździliśmy z nim po lekarzach. On jednak nie umiał tego uszanować. - powiedziała aktorka.

Czy mimo tak trudnego dzieciństwa, jakie zgotował jej ojciec, Monika Mrozowska powinna wyciągnąć do niego pomocną dłoń?