Beata Tyszkiewicz nie jest pierwszą polską gwiazdą, która pożaliła się w mediach na swoją niską emeryturę. Aktorka nie zamierza jednak rozpaczać z powodu tak skromnego świadczenia, ponieważ dzięki swojej aktywności zawodowej, może traktować je jako nieznaczny dodatek do swoich dochodów, który przeznacza na rozpieszczanie wnucząt. Dorabianie do emerytury aktorka poleca wszystkim swoim rówieśnikom:
Przeciętna babinka, która ma tysiąc złotych emerytury, może mieć problem, ale trzeba działać. Jeśli jest zdrowie, jest tysiąc sposobów, by sobie dorobić na boku. Jak ktoś ma chęć, to można piec ciasteczka, pilnować dzieci, cerować coś za pieniądze. Ja sama, jak byłam chora, to piekłam torty i tak sobie dorabiałam. Po 55 latach pracy mam 1350 złotych emerytury. Z tego nie starczałoby mi na czynsz, gdzie mówić o innych rzeczach. Emerytura służy do rozpieszczania wnuków i dzieci. Na co innego wydawać pieniądze? Dzieci są najważniejsze. Jestem zaradna i sobie dorabiam, do czego wszystkich zachęcam. - powiedziała gwiazda w rozmowie z "Faktem"