W swoim debiucie literackim, Karolina Korwin-Piotrowska opisuje Joannę Horodyńską w niejednoznaczny sposób. Z jednej strony dziennikarka zauważa jej osiągnięcia pisząc:
Atrakcyjna i ambitna dziewczyna z Tychów została kwintesencją modowego świata made in Poland. (...) Zrobiła wiele dla świadomości mody w Polsce. Nauczyła wielu Polaków gustu. Za to jej chwała.
Korwin-Piotrowska ma jednak kilka zastrzeżeń do modowej wyroczni:
Horodyńska to totalna pogromczyni wszelkiego indywidualizmu w modzie. Odnoszę nieodparte wrażenie, że dla niej liczy się tylko marka, a to, czy wygląd odpowiada osobowości delikwenta, czy jest on przebrany, cz ubrany, nie jest ważne.
Dziennikarka twierdzi, że Joanna Horodyńska skrytykowała ją kiedyś za to, że miała na sobie nie dość markowe dżinsy i w ocenie stylu ubierania się innych osób, zwraca wyłącznie uwagę na metki.
Taka charakterystyka nie spodobała się samej bohaterce. W rozmowie z "Fleszem", Joanna Horodyńska postanowiła więc odgryźć się dziennikarce:
Nigdy nie krytykowałam nikogo za korzystanie z sieciówek albo za tanie spodnie, ale za źle dobrany strój albo brak wyrazistości. Widzę, że nieudany debiut pani Karoliny w programie "Top model" stworzył kompletną blokadę na ludzi innych, szalonych i nietuzinkowych. A jej frustracja, wynikająca z faktu, że nie jest idealna w jakiejkolwiek dziedzinie, sięga zenitu. Proponuję zatem się spieszyć, bo czas ucieka i na zmianę siebie niewiele go zostanie.
Po czyjej stronie jesteście w tym sporze?