Główna bohaterka seksafery, która zajmowała się załatwianiem zamożnym klientom atrakcyjnych dziewcząt do towarzystwa, postanowiła wystąpić w programie "Uwaga", gdzie przedstawiła swoją wersję wydarzeń. Jej zdaniem, zanim sprawa nie została nagłośniona, jej podopieczne były szczęśliwe i wdzięczne za pracę, jaką im załatwiała:

Reklama

To normalne dziewczyny, które pracowały jako fotomodelki. Były piękne, mądre, wesołe. Zawsze było mi bardzo przyjemnie, bo słyszałam z ich ust "dzięki". Mówiły, że to pomogło im rozwiązać wiele problemów. Dopóki ta sprawa nie wyszła, były spokojne. - wyznała Joanna B. i następnie dodała, że to media są winne temu, że obecnie niektóre z dziewcząt mają poważne problemy:

Jedna z nich chciała popełnić samobójstwo. Wszystko zostało tak nieładnie przekazane przez media, że mogła się załamać tą sytuacją. Wszystkie traktowały to jako zabawę. A teraz, po tym, jak zostało to przedstawione w mediach, mogły poczuć się niezręcznie. Zostały ocenione nie tak, jak trzeba. - oskarża Joanna B.

Bohaterka seksafery wyznała także, że jej podopieczne zarabiały na tym procederze bardzo duże pieniądze:

Można na tym zarobić potężne pieniądze. Dziewczyny w 3 miesiące zarabiały na mieszkania, kawalerki. No i dobrze, trzeba jakoś żyć. Każdy wie, tylko nie mówi się o tym głośno, że dziewczyny pracujące jako hostessy umawiają się na kolacje biznesowe i wyjeżdżają na imprezy "sex, drugs and rock'n'roll, tak już jest w tym wielkim świecie. - powiedziała Joanna B. w programie "Uwaga".