Wojewódzki wyrzucił za burtę swojej medialnej miłości ponad milion serc fanów bijących dla niego. Podobno dlatego, że miało to być wyrafinowane kółko różańcowo-adoracyjne, a wyszło jak zwykle, czyli był syf i mentalny Armagedon. Mafia kiboli, duch Smoleńska i brzydkie wyrazy, czego wrażliwa dusza showmana znieść nie mogła. Bo jak wiemy, on wszystkich kocha. Nawet Ukrainki, Kingę Rusin i Jarosława Kaczyńskiego. - zaczyna swój felieton w tygodniku "Wprost" Karolina Korwin-Piotrowska. Dziennikarka zauważa jednak, że agresji i negatywnych komentarzy na profilu Wojewódzkiego nie było tak wiele, jak to przedstawiał sam showman:
Wątpiący niedowiarkowie jednak sprawdzili i obliczyli, że chamstwa było na profilu tyle, co kot napłakał. A więc poza newsem i darmowym PR przed kolejnym sezonem „X Factor” co było grane? Czyżby showman pokłócił się z agencją, która prowadziła profil, jak sugerowały gazety?
W podsumowaniu swoich przemyśleń, Korwin-Piotrowska jest dla Kuby bezlitosna, nazywając go "obrażoną panienką":
Wersja z pozowaniem na ofiarę złych internautów nie wyszła. Zamiast hipermacho zobaczyliśmy obrażoną panienkę, która zabiera zabawki i idzie do innej piaskownicy. Bo na koniec showman zagroził, że do internetu powróci.
Zgadzacie się z wypowiedzią Karoliny Korwin-Piotrowskiej?