Tak naprawdę nie wiadomo, co się wydarzyło podczas imprezy urodzinowej Antka Królikowskiego. Jedno jest pewne: Alan Andersz uderzył głową w wielką betonową donicę i w stanie krytycznym wylądował w szpitalu.
Pudelek.pl cytuje słowa aktora, który mówi, że miał wylew i dwa krwiaki w mózgu, ale po trzech miesiącach doszedł do siebie.
Podobno jego lekarze - i on sam - byli w szoku, że tak się wszystko skończyło.
Aktor wyznał, że jego życie przewróciło się do góry nogami. Cieszy się teraz drobiazgami i docenia zupełnie inne rzeczy, niż przed wypadkiem.
Jednak nie odkrywa, jak doszło do wypadku. Jest bardzo tajemniczy:
- Za wcześnie, aby mówić o tym jak do tego doszło – stwierdził.
Zapewne trwa jeszcze śledztwo w tej sprawie, a sam Alan nie chce zaszkodzić jego przebiegowi. A może po prostu kogoś kryje? Nie wiadomo.