Grażyna Szapołowska podzieliła się z "Super Expressem" swoimi emocjami. Jak się okazuje, aktorka tęskni za Janem Englertem, ale jako za kolegą ze sceny. Przyznała, że oboje się niepotrzebnie denerwują - chodzi zapewne o sprawę zwolnienia Szapołowskiej z pracy.
Pani Grażyna wyznaje także, że szkoda jej tych ośmiu miesięcy prób do "Tanga". I dodaje:
- Artyści są rodziną. Tęsknię za żartami Frycza, za papierosami Ewy Wiśniewskiej, za zagubieniem Małeckiego. Za tym wszystkim tęsknię. Granie dla aktora jest tym, czym tlen dla sportowca.
A co na to wszystko Jan Englert? Oto, co powiedział" SE":
- Błagam, do momentu zakończenia przebiegu procesu nie wypowiem żadnego zdania w tej sprawie.