Eryk Kulm jr zagrał tytułowego bohatera w filmie "Filip" Michała Kwiecińskiego.

Akcja ekranizacji powieści Leopolda Tyrmanda o tym samym tytule toczy się we Frankfurcie w 1943 roku.

Filip jest typowym kosmopolitą i niezdolnym do głębszych uczuć uwodzicielem. W Polsce stracił całą rodzinę. Będąc w sercu nazistowskich Niemiec, ukrywa swoje żydowskie pochodzenie i niejednokrotnie wymyka się śmierci. Pracuje jako kelner w restauracji ekskluzywnego hotelu i beztrosko korzysta ze wszystkich uroków życia otoczony luksusem, pięknymi kobietami i przyjaciółmi z całej Europy. Jednak gdy wojna zaczyna zbierać krwawe żniwo wśród najbliższych mu osób, ten misternie zbudowany świat, który go otacza, rozsypuje się jak domek z kart. Niebawem alianckie bombowce zmiotą z powierzchni ziemi tą tętniącą życiem wieżę Babel.

Reklama

Już 18 maja, w rocznicę urodzin Leopolda Tyrmanda ekranizację "Filipa" będzie można oglądać na platformie TVP VOD.

Reklama

Na co ma apetyt Eryk Kulm jr?

Na pytanie, czy już ochłonął po premierze "Filipa" Eryk Kulm jr odpowiada, że "trochę tak". - "Filip" już schodzi z kin, ale wchodzi na jedną z dużych platform, zaczynają się festiwale, więc trochę umiera a trochę się odradza - mówi w rozmowie z dziennik.pl.

W rozmowie z dziennik.pl aktor wyznaje, że ostatnimi czasy słowo "pokora" zamienił na "adekwatność". -Staram się nie skakać wyżej, niż umiem. Staram się sobie wytłumaczyć, że umiem skakać. Kiedyś bardzo długo myślałem, że nie umiem. Trochę się teraz przekonałem, że jestem w stanie. Dużo przede mną, by móc się nazwać kimś takim na poziomie, na którym bym chciał być - mówi Kulm.

Pytany o to, o czym marzy zawodowo, odpowiada, że o Hollywood. - Apetyt mam na Hollywood i Oscara od zawsze. Apetyt mam też na spokój, spokój ducha - wyznaje.

Czy marzenia o amerykańskim rynku światowym sprawią, że Kulm porzuci polską kinematografię? Co lubi pokazywać w swoich social mediach a czego unika? O tym dowiecie się z naszego WIDEO.