Izabela Dąbrowska znana m.in. z roli pani Basi w serialu komediowym "Ucho Prezesa" wyznaje, że nigdy nie była i wciąż nie jest zainteresowana brylowaniem na salonach. Na pytanie, czy show-biznes nigdy jej nie kręcił, odpowiada stanowczo, że nie.

Reklama

- Rzadko bywam na premierach, bo to łączy się z koniecznością stanięcia na tej nieszczęsnej ściance. Trzeba się ubrać, umalować i jeszcze być przekonanym, że jest się ósmym cudem świata. A potem i tak na portalach czy w gazetach pojawiają się te zdjęcia, na których wyszło się najgorzej. Ludzie je komentują i piszą, że postarzałam się lub że powinnam się ostrzyknąć. Po co mam to sobie robić? Z jakiego powodu mam się tak wystawiać? W filmie czy teatrze mogę być brzydka i nie mieć zęba. Nie boję się tego. Chowam się wtedy za postacią i pozwalam sobie na wiele - mówi.

Izabela Dąbrowska o tzw. ściankach: Nie jest mi to do niczego potrzebne

Dodaje, że na tzw. ściance "musi stanąć prywatnie - jako Izabela Dąbrowska, a nie jako bohaterka, w którą się wciela". - Nie jest mi to do niczego potrzebne - mówi.

Aktorka uważa, że "im mniej widz wie o aktorze, to bardziej jest w stanie uwierzyć w postać, którą widzi na scenie czy ekranie".

- Nie musi odcinać całego bagażu wiedzy o tej osobie. Nie ma z tyłu głowy tego, co aktor zjadł na śniadanie, gdzie był na wakacjach i jakiej rasy ma psa. Może w pełni wejść w historię, którą ogląda. Kiedyś przecież było tak, że aktorzy mocno się charakteryzowali przed spektaklami. Doklejali sobie nosy i brody. Zakładali peruki. Po spektaklu wymykali się tylnymi drzwiami i nikt nie był w stanie ich rozpoznać. Po zejściu ze sceny byli zupełnie anonimowi - uważa Dąbrowska.