Ewa Farna w maju 2012 roku miała wypadek samochodowy.

Jej auto zjechało z drogi i dachowało. Okazało się, że piosenkarka miała w momencie kolizji 1 promil alkoholu we krwi.

Reklama

Wsiadając za kierownicę samochodu nie byłam świadoma, że w moim organizmie może być jeszcze alkohol. Wiem, że powinnam być bardziej ostrożna. Zrobiłam głupotę. Apeluję więc do moich fanów: nie wsiadajcie za kierownicę nawet po wypiciu małej ilości alkoholu! Mam nadzieję, że ta sytuacja otworzy ludziom oczy - opowiadała wówczas w rozmowie z "Faktem".

Teraz po raz kolejny wróciła wspomnieniami do tego feralnego zdarzenia. W rozmowie z Żurnalistą opowiedziała, co się wtedy wydarzyło. Wyznała, że do dziś prześladuje ją to, co się wówczas wydarzyło.

Reklama

To mój największy medialny "fakap", tak mi się wydaje, szczerze mówiąc- powiedziała.

Okazuje się, że tego dnia Farna po raz pierwszy spróbowała alkoholu.

Tam była taka oferta, że był drink za darmo dla maturzystów i miałam cztery te drinki, o godz. 23 przestałam pić i o 6 rano byłam już tak zmęczona, że wsiadłam za kółko i jechałam do domu. Na prostej drodze zasnęłam. Obudziło mnie trzęsienie się prawych kół, otworzyłam oczy i było za późno - wspomina.

Ewa Farna o wypadku sprzed lat: Wszędzie miała szkło

Kiedy się ocknęła i zobaczyła stan auta po wypadku, cieszyła się, że nikomu nic się nie stało.

Samochód był strasznie roztrzaskany. Był do kasacji. (...) Zasnęłam, zjechałam z drogi, obudziłam się, kiedy auto waliło się na drzewo centralnie. Miałam coś w głowie, że: "Byle się nie zderzyć na czołówkę", więc odwróciłam kierownicę, i wszystko potoczyło się inaczej, dwa razy dachowałam. Miałam szklany dach, ten się rozsypał na moją głowę, wszędzie miałam szkło...Jak widziałam auto z dystansu, to myślałam: "Jezus Maria". Zrozumiałam, że to było niesamowite, że mi się nic nie stało i nikomu nic się nie stało- mówi.

Piosenkarka wspomniała, że po wypadku spotkała się z bardzo ostrą krytyką, a wręcz medialną "nagonką" na jej osobę.

Reklama

Straszne przeżycie, cieszę się, że wszyscy wokół czuli, że to straszne i nie dali mi popalić, bo wiedzieli, że będzie nagonka- powiedziała.