Piotr Jacoń był pierwszą publiczną osobą, która opowiedziała o tym, że ma transpłciowe dziecko.

Ojciec myślał, że miał syna. Rozumie pan: s y n a. Ach, jak to brzmi! S y n – duma. Aż tu nagle ten syn mówi, że jest dziewczyną, czyli – jak podpowiada nam patriarchat – kimś jakby gorszym – mówił w wywiadzie dla "Repliki".

Reklama

W podcaście Kamila Balei "Tato, no weź!" opowiedział o tym, co stało się po wyznaniu jego córki.

Jest parę zdjęć na ścianie, one są na tyle neutralne, że nawet nie do końca wiadomo, które dziecko jest które, są bezpieczne. Ale pamiętam taką wizytę Wiktorii u nas w domu tuż po wyoutowaniu.Ona przyjechała i było tak, że my jej zostawiliśmy mieszkanie, jak wróciliśmy, to części zdjęć w ogóle nie było już w domu. Nawet nie było dyskusji na ten temat, one po prostu zniknęły - wyznał.

Reklama

Dodatkowym problemem okazała się także tabliczka z wygrawerowanymi imionami mieszkańców domu dziennikarza TVN24. On sam nie chciał się jej pozbywać i nie rozumiał, dlaczego jego córka nie chciała, aby wizytówka zniknęła z drzwi.

Z rok, półtora musiało mi zająć, żebym ja już nie mógł patrzeć na tę wizytówkę - mówił.

Trzymałem tę tabliczkę mosiężną w rękach, odwróciłem ją i zobaczyłem, że była tak samo mosiężna, ale tam nic nie ma. Nie poszedłem do grawera. Przykręciłem tę tabliczkę czystą. I my tak mamy. To jest odpowiedź na przeszłość. My wiemy, że ona tam jest. Jest tą wizytówką. Ale jest taka - każdy z nas ją sobie zapisuje po swojemu, ale nie graweruje, bo się nie da - wyjaśnił.