Andrzej Rosiewicz, choć jest już w wieku emerytalnym wciąż pojawia się na scenie. W tym roku będzie obchodził 70-lecie swojej pracy zawodowej.

W rozmowie z "Dobrym Tygodniem" artysta przyznał, że występuje na scenie nie tylko dlatego, że wciąż ma na to siły i ochotę, ale także przez emeryturę jaką dostaje.

Reklama

Przed waloryzacją było to, jak przyznaje "skandaliczne 590 zł miesięcznie". Teraz ta kwota jest nieco wyższa, ale nadal bardzo niska.

Niby emerytura jest, ale tylko formalnie, bo samo pojęcie jest mi z gruntu obce. Nie zwalniam tempa i nie tracę pogody ducha. Mówię o sobie: były harcerz i sportowiec, a obecnie artysta estradowy odrzutowiec. I tego się trzymam. Mimo wieku formę fizyczną cały czas mam- mówi.

Dodaje, że dzięki późnemu ojcostwu i dzieciom, które jeszcze nie przekroczyły 18. roku życia, może liczyć na program "Rodzina 500 plus".

Dzięki późnemu ożenkowi mam teraz młode dzieci: Jędrzej skończył 18 lat, a bliźniaki Irena i Adam są o półtora roku młodsze, więc jeszcze mogę przez jakiś czas korzystać z "dobrej zmiany" i programu 500 plus - mówi w "Dobrym Tygodniu".

Rosiewicz od 1994 r. prowadzi także agencję "Artus", która zajmuje się usługami związanymi z występami na festynach i innych wydarzeniach artystycznych.