Borys Szyc przez kilka lat zmagał się z nałogiem. W "Dzień dobry TVN" opowiedział o tym, jak wyglądała jego terapia i powrót do trzeźwości.

Wyznał, że próbował różnych metod, by wyjść z nałogu, m.in. farmakologii.

Te metody też próbowałem. Nie da rady jakąś tabletką albo zaszyciem sobie czegoś w tyłku tego załatwić - powiedział.

Aktor przyznał, że na początku nie wierzył w formułkę "jestem alkoholikiem".

Reklama

Traktowałem to jako bardziej regułkę, którą trzeba powiedzieć. Trochę ze śmiechem. Zaśmiewałem się ten mój problem. To był w ogóle mój sposób na życie. Bardzo się broniłem przed grupą wsparcia, bałem się tego najbardziej. (...) Spotykasz, te 10 powiedzmy osób, które ma ten sam problem, jest w tym samym momencie życia, w takiej samej d***e kompletnej i przed nimi nic nie ukryjesz - powiedział.

Jego zdaniem niektórzy nie rozumieją problemu i bagatelizują nałóg jakim jest alkoholizm.

Niektórzy nie rozumieją, jak się troszkę nie wgłębia tę chorobę, na czym ona w ogóle polega. Całe twoje życie jest skupione wokół alkoholu. Jesz z alkoholem, pijesz głównie alkohol, kładziesz się spać z alkoholem. Wstajesz często z alkoholem, kochasz się z kimś z alkoholem. Nie ma normalnego przebiegu życiowego - wyjaśnił.

Mówiąc o lekarzu, który pomógł mu w wyjściu z nałogu, wyznał, że podejmował wiele prób odstawienia alkoholu.

Spotykałem się z doktorem Woronowiczem na raty, bo poszedłem do niego dużo wcześniej jeszcze przed moją rzeczywistą terapią, chyba z 10 lat wcześniej. Przyszedłem sprawdzić, czy jestem chory. Dowiedzieć się, czy mam problem, czy nie mam - powiedział.

Oczywiście już sugerując, że na pewno go nie mam, tylko chciałbym to usłyszeć od profesjonalisty. Aż już nie było gdzie uciekać wiec zjawiłem się tam jeszcze raz - dodał.