Andrzej Nejman popularność zdobył dzięki roli Waldka w serialu "Złotopolscy". Gdy sława przeminęła, aktor zajął się głównie reżyserią.
Przy okazji premier spektaklu "Za jakie grzechy?" Nejman udzielił wywiadu tygodnikowi "Wprost".
Wypowiedział się na temat kolegów z branży. Stwierdził, że nie udziela się w mediach społecznościowych i nie rozumie specyfiki zawodu influencera. Dodał, że swoimi przemyśleniami dzieli się z koleżankami i kolegami, którzy "przesadzają z Instagramem".
Nie uważam, by to, co jem na śniadanie, było dla kogokolwiek interesujące. Jeśli natomiast ktoś, wrzucając swoje śniadanie, albo dzieląc się wrażeniami z podróży windą, tak uważa, to moim zdaniem ma problemy znacznie poważniejsze, niż ja... Dziś na castingach liczy się to, ilu masz obserwujących. Dlatego nie gram w telewizji czy filmach, bo nie mam followersów - powiedział.
Nejman wypowiedział się też na temat tego, jak jego zdaniem obecny rząd "wciąga Polaków do średniowiecza" i ogranicza ich horyzonty, wciskając jedną, "odpowiednią" narrację i narzucając specyficzny styl życia.
Każdy inny jest tu obcy. Jak ktoś w Polsce nie jest bogobojnym katolikiem, to pewnie jest szemrany. Jak ktoś nie ma żony i dwójki dzieci jak należy, nie bije przy okazji tej żony raz w miesiącu, by zobaczyć, czy "równo puchnie", to jest podejrzany. Kto nie pije, ten kapuje… Postpeerelowskie, podszyte strachem spojrzenie na wszystko, co niestereotypowe, cały czas funkcjonuje, ciągle wraca - powiedział.