Kasia Kowalska w podcaście "Tak mamy!" wyznała, że gdy zaszła w pierwszą ciążę, była namawiana przez partnera, by ją usunęła.

To była moja decyzja, że dziecko zachowam. Przez cały początek ciąży musiałam ją ukrywać, bo mój partner (...) kazał mi ją ukrywać. Całymi dniami, grając największą trasę w moim życiu, po prostu wyłam w pokoju, bo nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Byłam w ciąży, to nie było akceptowane przez mojego chłopaka. Byłam zastraszona, nie mogłam o tym nikomu powiedzieć. Wymiotowałam, było mi niedobrze, byłam osłabiona i samotna - wyznała.

Reklama

Pamiętam, że dziewczyna, która robiła mi prawie codziennie make-up, (...) mówi, że źle wyglądam, że mam ciągle czerwone zapłakane oczy i że co się ze mną dzieje. I w końcu rozpłakałam się i powiedziałam jej, że jestem w ciąży, a on nie chce tego dziecka, że powiedział do mnie przed chwilą: "Wróćmy do Warszawy i zróbmy coś z tą ciążą". Zaczęłam płakać i pytam, co ja mam robić... - opowiedziała.

To właśnie charakteryzatorka, jak wspomina Kowalska, powiedziała jej coś, co bardzo jej pomogło.

I ona wtedy powiedziała mi najważniejszą rzecz, taką, która mnie tak podbudowała, że stwierdziłam, że dam radę. Powiedziała: "W tobie jest tyle ciepła, dziewczyno, że możesz wychować czwórkę dzieci dać im tyle miłości. W ogóle nie patrz na tego gnoja. Po prostu dasz radę, jestem o tym przekonana". (...) Pamiętam, że ta rozmowa z nią postawiła mnie na nogi. Powiedziałam sobie: "Tak, dam radę" - wspomina Kowalska.

W maju 1997 roku na świat przyszła jej córka Aleksandra.

Po naszym rozstaniu ojciec widział Olę ostatni raz, kiedy miała dwa latka. I od tamtej pory nie widział jej przez 18-20 lat, twierdząc, że ja utrudniałam mu jakieś kontakty itd., co było bzdurą. Nigdy na nią nie płacił alimentów, mimo że mieliśmy to ustalone w obecności prawnika - powiedziała.