W środę 12 października w warszawskim kinie Atlantic widzowie mieli przyjemność spotkać się z Dawidem Ogrodnikiem z okazji premiery jego najnowszej książki "Koniec gry".

Jest to zapis niezwykle szczerej i intymnej rozmowy aktora z Damianem Jankowskim, w której opowiada o swoim życiu poza planem filmowym, ale również o trudnych doświadczeniach związanych z przemocą, mobbingiem czy nałogami.

Reklama

Podczas spotkania został zapytany, jakiej roli, by nie przyjął.

Nie przyjąłbym roli osoby opętanej. Bałbym się, że ta sfera duchowości owładnie mną na tyle, że nie będę miał kontroli nad tym złem. Dobro jest łatwiej opanować - powiedział.

W książce przyznał, że używki doprowadziły go na terapię uzależnień dla młodych. Stwierdził, że uzależnienie to nigdy nie jest zamknięty rozdział i wraca do człowieka niczym bumerang.

Reklama

"Zamiast spełnienia w duszy kołatały mi smutek i pustka, więc rzucałem się w coraz nowsze aktywności i uzależnienia, by ich nie czuć. Musiało minąć dwadzieścia lat, bym zrozumiał, że jedyną osobą, która może mi dać uznanie i akceptację, jestem ja sam, nikt inny" - wyznaje w książce.

Okazuje się, że już na studiach Ogrodnik zaczął pisać własny testament.

Średnio co dekadę piszę testament - powiedział na spotkaniu. Robił to, bo bał się, że nie dożyje kolejnego roku, albo... dołączy do słynnego "klubu 27" a pozostawione przez niego treści przydadzą się na coś kolejnym pokoleniom artystów.