Spór o to, czy przerabia swoje zdjęcia Katarzyna Skrzynecka toczy z internautami już od kilku miesięcy.

Aktorka zarzeka się, że nie stosuje filtrów ani nie obrabia zdjęć. Nie ukrywa też, że ma dosyć tych oskarżeń.

W niedzielę Skrzynecka zamieściła na Instagramie zdjęcie, na którym pozuje razem z mężem w Mielnie. We wpisach pod fotografią znowu nie brakowało oskarżeń o stosowanie filtrów i obróbki graficznej.

Aktorka nie zostawiła tego bez odpowiedzi.

Reklama

Dzień dobry, wczoraj wspólnie z mężem przesłaliśmy państwu zdjęcie i pozdrowienia wakacyjne z naszego ulubionego miejsca w Mielnie. Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim tym miłym i normalnym spośród państwa, którzy przesłali nam również pozdrowienia i serdeczne, fajne komentarze. Doskonale wiecie, że to do was i serdecznie wam dziękuję - napisała.

A tym innym spośród państwa, z cyklu matołki, którzy z uporem maniaka za każdym razem będą pisać, że twarz wycięta i przerobiona. To jest cały czas ta sama twarz, tylko na wideo, a na wideo nie ma Photoshopa, niestety. Ta sama twarz, na tym samym tarasie, w tym samym świetle - wyjaśniła.

Albo napisane, że przerobione Photoshopem, albo, że przerobione filtrem graficznym... Nie używam Photoshopa, nie umiem go obsługiwać, nawet go nie mam w telefonie, ale już mi się nudzi państwu odpisywać, że tak właśnie jest. Albo, że botoks, że obstrzyknięta botoksem, ma botoks wszędzie i po prostu we wszystkim. No ni mom, niestety. To jest moja 51-letnia twarz, tak wygląda, tak się do was uśmiecha - dodała.

Reklama

Na koniec postanowiła użyć ostrych słów.

Tym drugim, co to tak durnie piszą, zachęcam: zajmijcie się czymś bardziej pożytecznym w życiu i rzeknę tak z angielska: odp***dolcie się i znajdźcie sobie jakiś lepszy problem w życiu - zakończyła swój wpis.