Rodzina Maryli Rodowicz pochodzi głównie z Wilna.

Okres II wojny światowej i czas po niej rodzina piosenkarki spędziła na tułaczce.

Reklama

Maryla przyszła na świat niedługo po zakończeniu zawieruchy wojennej – 8 grudnia 1945 r. – w Zielonej Górze.

Nie mieszkała tam jednak zbyt długo.

Uszczęśliwiło mnie miasto Zielona Góra decyzją zrobienia muralu z moją podobizną. Zielona Góra to miasto bliskie mojemu sercu, to miejsce moich narodzin - napisała w swoim wpisie na Facebooku.

Reklama

Niestety wyjechałam z Zielonej Góry w wieku trzech lat, ponieważ NKWD (czyli radzieckie służby) aresztowały mojego ojca, opieczętowały dom i skazały moją rodzinę na wieczną tułaczkę. Zapamiętałam stojący na ulicy czołg w drodze do przedszkola, potem jazdę pociągiem (chyba przez Wrocław) i oglądane zrujnowane domy... To było tak silne przeżycie, że przez całe dzieciństwo bawiliśmy się na podwórkach w wojnę - wspomina.

Reklama

Opowiada o bardzo spartańskich warunkach, w których przyszło jej mieszkać.

Nie mieliśmy gdzie mieszkać, pamiętam jakiś letni dom w lesie pod Włocławkiem, chyba w Michelinie, zimno, bez ogrzewania, babcia, która grzała wodę w wielkim garze do kąpania... A potem wieczne przeprowadzki, palenie w piecach, mycie się w miskach. Tak wyglądało moje dzieciństwo po wyjeździe z Zielonej Góry - napisała.

Mam prośbę, może ktoś zna kogoś, kto pamięta moją rodzinę, znajomych rodziny. Pierwsze lata po wojnie, 1945-1948 były w Zielonej Górze pionierskie. Moja mama mi opowiadała, jak wyglądało życie tuż po przyjeździe z Wilna. W mieście ukrywali się jeszcze Niemcy, pierwsi Polacy przybyli do Zielonej, to była garstka, licząca kilkaset osób. Do tej pory nie mogę sobie wyobrazić, jak można było przetrwać podróż z Wilna w bydlęcym wagonie, bez jedzenia, bez wody. Podróż trwała kilka tygodni. Koszmar - napisała.