Zofia Zborowska i Andrzej Wrona wybrali się na urlop na Majorkę.
Aktorka na swoim Instagramie opisała sytuację, w której zdenerwowała się na męża. Okazuje się, że poszło o nagranie, które ten zamieścił na swoim profilu.
Zobaczyłam, że Andrzej wrzucił na Instagram (dla bliskich znajomych) wideo ze mną i Nadzią. Takie zwykłe. Ja w szortach, leżę na leżaku, młoda siedzi na mnie. Filmik powstał pod iście marnym dla mnie kątem. Nie dość, że uwydatniając moje pełne kształty, to jeszcze pokazując ich »niedoskonałą« fakturę. Jak to zobaczyłam, to aż się zagotowałam. "Serio? Dlaczego to wstawiłeś? Nakręciłeś mnie pod najgorszym kątem" - zaczyna wpis.
Andrzej w szoku mówi "ale to tylko na bliskich", ja znowu »a jakie to ma znaczenie« i już mówiąc to, zdałam sobie sprawę z absurdu tej sytuacji. No właśnie, jakie to ku**a mać ma znaczenie?! Poczułam się serio jak idiotka. I już po chwili dałam mu buziaka. "Nie jesteś już zła?" Jestem… ale na siebie, za to, że tak zareagowałam - pisze.
Nawiązała do książki, którą obecnie czyta "Obsesja piękna".
Jakoś tak inaczej niż zwykle. Oczywiście, że nadal mam kompleksy ale nie mam zamiaru w związku z tym się ukrywać albo przerabiać zdjęcia i np. wygładzać sobie tyłek.
Normalizujmy nasze ciałka. Rozstępy, wałeczki, pryszcze czy pomarańczowa skórka to coś absolutnie normalnego. Trochę śmieszy a trochę smuci mnie fakt, że jeszcze parę miesięcy temu bałabym (?!) się wrzucić taką fotkę do sieci - czytamy.
Normalizujmy nasze ciałka. Rozstępy, wałeczki, pryszcze czy pomarańczowa skórka to coś absolutnie normalnego. Trochę śmieszy, a trochę smuci mnie fakt, że jeszcze parę miesięcy temu bałabym (?!) się wrzucić taką fotkę do sieci - dodała.
I wiecie co jest jeszcze ciekawe w tym wszystkim? Że On nie zauważył tego o czym ja mówiłam. Bo On na mnie nie patrzy tak krytycznie jak potrafię na siebie spojrzeć tylko ja sama - podsumowała.