W swojej recenzji Karolina Korwin Piotrowska nazwała "365 dni. Ten dzień" kopulodromem.
Przez pierwsze 40 minut z hakiem jest kopulodrom Laury i Massimo, w różnych pozycjach, miejscach, z różnymi piosenkami w tle. (...) Massimo jest mściwy, Sycylia ładna, paella pyszna, a Laura jest nadal idiotką, która wygłasza kocopoły i nie nosi majtek, no i nie myśli. W sumie nie musi. Do tego mamy dialogi na poziomie czytanki z 5 klasy upstrzone soczystą "ku*wą", mówią też po "angielsku" i "włosku". (...) Scenariusz gdzieś uleciał, a szyć trzeba historyjkę. Reżyserzy, a jest ich dwójka, jeszcze się uczą. Podręcznik "Reżyseria w weekend" jeszcze do nich nie dotarł, bowiem to, co zajmie wam jakieś 150 minut życia, jest niczym innym jak nudną montażówką muzycznych klipów z Sycylii udekorowanych soft porno oraz luksusem rodem ze sklepu Moliera2 i Vitkac. Nazwanie tego filmem obraża tych, którzy prawdziwe filmy robią - napisała Lipińska.
Na swoim Instastories Blanka Lipińska powiedziała, że ma to "centralnie w d*pie".
Blanka Lipińska, mówiąc eufemistycznie, będzie miała to centralnie w d*pie. A dlaczego? Może dlatego, że w sumie to nie mam pojęcia, kim jest pani Korwin Piotrowska, poza tym, że wiecznie kogoś ocenia, krytykuje albo mu ubliża - zaczęła.
Powiedziała, że nie przejmuje się tą recenzją, bo krytyczka nie jest jej matką.
Co mnie obchodzi opinia takiego przesiąkniętego jadem i żalem człowieka? Gdyby powiedziała to do mnie moja mama, to bym się przejęła, ale kiedy mówi to Korwin Piotrowska, wybaczcie, ale ona po prostu ciągle gada to samo o wszystkich, czyli nic miłego. To nudne #HatersGonnaHejt - podsumowała.