Marta Paszkin i Paweł Bodzianny w marcu stanęli na ślubnym kobiercu.

Celebrytka nie przyjęła jednak nazwiska męża. Internauci dopytywali o powody. Paszkin postanowiła wyjaśnić to we wpisie na Instagramie.

Ostatnio pod jednym z postów ktoś zapytał, czy przyjęłam nazwisko Pawła i potem wywiązała się dyskusja (w której ja sama już nie uczestniczyłam). Pytanie o nazwisko kilkakrotnie wróciło też w ostatnim Q&A. Ktoś pyta, czy to prawda, że zostałam przy swoim (prawda), ktoś chce wiedzieć co mąż na to, jeszcze kto inny docieka powodów takiej decyzji. Swojego czasu tłumaczyłam to bliskim, więc mogę na to odpowiedzieć i wam - napisała.

Reklama

Obecnie w domu mieszkamy we trójkę - każdy z innym nazwiskiem, niedługo dołączy synek, który oczywiście dostanie nazwisko Pawła. W momencie, gdybym i ja je przyjęła, moja córka byłaby jedyną osobą pod naszym dachem, która nie nazywa się Bodzianny. Nie chciałam tego. Poza tym jestem bardzo przywiązana do swojego nazwiska, które lubię i poza nami, zgodnie z moją wiedzą, nosi je jeszcze tylko jedna (spokrewniona) rodzina - wyjaśniła.

Przyznała, że rodzina nie rozumiała jej decyzji.

Było trochę protestów i braku zrozumienia dla mojej decyzji, co ciekawe w… mojej rodzinie. Ale najważniejsza w tym wszystkim osoba - mąż, nigdy nie kwestionował mojego wyboru. Czemu waszym zdaniem kwestia przyjmowania nazwiska po mężu jest taka ważna i czemu ten temat potrafi wzbudzać kontrowersje? - zapytała.