W najnowszym wywiadzie Rafała Dajbora dla magazynu LGBT+ "Replika" Jerzy Radziwiłowicz wyjaśnia i nie szczędzi mocnych słów: "Jest to zwykły odruch sprzeciwu, ponieważ denerwuje mnie, a właściwie – mówiąc innym, bardziej w tej sytuacji adekwatnym językiem – wk....a mnie to, jak się w Polsce traktuje ludzi LGBT+ i jak się o nich mówi. Zwłaszcza jak mówi o nich współczesna władza. Dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja, by móc się wypowiedzieć czy wziąć udział w nagraniu spotu antyhomofobicznego – chętnie się tego podjąłem, bo homofobiczny sposób myślenia i mówienia jest dla mnie nie do przyjęcia".

Reklama

Aktor porównuje postrzeganie osób LGBT+ w Polsce z czasów PRL-u oraz na Zachodzie, gdzie miał okazję zagrać wiele ról. Wspomina również swoją współpracę z wieloma nieheteroseksualnymi osobami, którą konkluduje tak: "(…) słyszę czasem opowieści o tym, że współczesny teatr jest +opanowywany przez gejów+. Siedzimy teraz i rozmawiamy o postaciach z przeszłości, o wspaniałych artystach, którzy byli gejami. Mówiliśmy o Swinarskim, Okopińskim, Przegrodzkim, Igarze, Krzyskim, Kolbergerze… Wspaniały scenograf i malarz Kazimierz Wiśniak, gej, mający teraz już 90 lat, jest ojcem chrzestnym mojej córki. Naprawdę czyimś zdaniem teatr jest akurat właśnie dzisiaj opanowywany przez gejów? Ktoś się tu późno obudził. A mówiąc w pełni poważnie – do znudzenia powtarzam, że nie ma znaczenia, czy wielki reżyser, scenograf, aktor jest gejem, czy heterykiem. Zapewne geje mają swoją specyficzną wrażliwość. Specyficzną, nieco inną wrażliwość mają mężczyźni, inną kobiety. Tylko że taką specyficzną wrażliwość ma każdy wielki artysta. Ważne jest, czy ta specyfika coś wnosi, czy nie wnosi nic. A to zależy już od talentu".

Zapytany o to, czy Polska mimo obecnej nagonki na ludzi LGBT+, ma szansę stać się państwem otwartym na różnorodność, Radziwiłowicz odpowiada: "Jeżeli jest tak, że politycy, a mam tu na myśli tych zwłaszcza, którzy teraz nami rządzą, będą podkręcać atmosferę pogardy, a nie szacunku, jeżeli będą próbowali swoje własne fobie przenosić na poziom fobii społecznych, a mają do tego narzędzia, to droga jest daleka. Nie ma jednak żadnych powodów, by temu ulegać. By wypowiadane przez polityków obrzydlistwa czy horrendalne bzdury typu „ideologia LGBT” przyjmować bez protestu. Wręcz nie wolno tego robić. Szansa więc jest, ale widzę ją niestety jako dosyć odległą. I to jest smutne".

Reklama