Wydaje mi się, że my, Polacy, przez fakt obcowania z opowieściami o tym, czego doświadczyli nasi rodzice i dziadkowie w przeszłości, mamy w sobie coś, co nazywam genem świadomości. Z pokolenia na pokolenie dziedziczymy wojenny bagaż i on w nas zostaje - mówi w rozmowie z Plejadą.
Przyznaje, że na bieżąco śledzi informacje z Ukrainy.
Nie rozstaję się z telefonem. Każdy dzień zaczynam od sprawdzenia Twittera Czarka Grochota z "Faktów", który liczy dni wojny i pisze, jak wygląda sytuacja na froncie. A kończę modlitwą za pokój. Stało się to moim rytuałem. To, że jestem ze wszystkim na bieżąco, daje mi poczucie pewnej kontroli i pozwala czuć się bezpieczniej - wyznaje Kalczyńska.
Myślę, że każdy rozsądny człowiek się boi, ale staram się racjonalnie podchodzić do tego lęku, oswoić go. Nie tylko liczę, ale jestem pewna, że artykuł piąty Traktatu Północnoatlantyckiego zadziała - przekonuje.