Ewelina Lisowska przeszła ostatnio metamorfozę. W rozmowie z Pudelkiem przyznała, że zerwała z wizerunkiem buntowniczki w glanach.

Jestem kobietą, mam 30 lat, więc pora na zmiany. Za długo nosiłam czerń na włosach, a tak naprawdę nigdy nie była moim naturalnym kolorem włosów. (...) Postawiłam na rozjaśnianie włosów. (...) Odrost jest mój własny, więc jestem bliżej natury niż dalej. Wszyscy kojarzą mnie z kruczoczarnymi włosami, ale to był mój image zbuntowanej dziewczynki, która malowała sobie gwiazdkę pod okiem. Troszkę już dorosłam, nie będę wiecznie kruczoczarną, zbuntowaną dziewczyną w glanach - powiedziała.

Reklama

Odniosła się także do pogłosek na temat operacji plastycznych.

Nie wiem, kiedy miałabym to wszystko sobie zrobić. Ponoć mam nos zrobiony. Ust nie mam, mam druty, ale za pół roku już ich nie będzie, więc wszystko wróci do normy - powiedziała, pokazując aparat na zębach.

Reklama

Obecnie naprawdę nie mam nic. Robiłam sobie botoksy wszelakie, ale akurat się marszczę strasznie. Ludzie mi to zarzucają w momencie, w którym naprawdę nie mam nic - ani żadnego kwasu, ani botoksu (...). A wszyscy twierdzą, że nie wiadomo co sobie porobiłam z twarzą. Tak wyglądam, bardzo mi przykro albo i nie - dodała.