Krzyczą o odpowiedzialności rządu za śmierć ludzi przez covid – zgromadzili się ściśnięci na proteście i będą przechwalać się wysoką frekwencją. Facet, który wielokrotnie sprzeniewierzył się polskim interesom, uważa za sprzeniewierzenie Ojczyźnie głosowanie w polskim Sejmie – napisał na Twitterze Łukasz Schreiber.
Jego żona Marianna, która dała się poznać podczas castingów do programu "Top Model" w niedzielę wzięła udział w protestach przeciwko "lex TVN".
W rozmowie z Plejadą stwierdziła, że przekonywanie męża "nie ma żadnego sensu".
Przekonywanie konserwatywnego polityka, do czegoś, co ja pokazuje publicznie, nie ma żadnego sensu. To jest syzyfowa praca - powiedziała.
Powiedziała, jak zareagowała, gdy dowiedziała się, że "lex TVN", wróciło do Sejmu.
Nie było to dla mnie takie szokujące jak za pierwszym razem. Wiele osób zarzucało mi, że to jest kłamstwo, że mój mąż nie wiedział o tym, że ja poszłam do programu TVN-u. Myślę, że wczoraj przekonałam wiele osób, że tak nie było, bo już idąc tam, w momencie, kiedy jest taka sytuacja z nowelizacją ustawy lex TVN, jest to dla mnie bardzo trudne – stwierdziła.
Zdradziła, że zazwyczaj dyskusje polityczne z jej mężem kończą się kłótnią.
Wszelkie próby przekonywania mojego męża jednak kończą się fiaskiem. W pewnym momencie człowiek się poddaje. W moim domu o polityce lepiej nie rozmawiać, bo to jest bardzo trudny temat i zwykle kończy się kłótnią, niszczy relacje - powiedziała.
Na Instagramie napisała, że "przyjdzie jej zapłacić za udział w strajku".
Czułam w sercu, że muszę tam być i nie wybaczyłabym sobie, gdybym tam nie poszła. Mimo że kocham mojego męża, to nie zgadzam się z wieloma rzeczami i to, że moja postawa zapewne w niego uderza czy w rząd, nie znaczy, że ja mam się godzić na coś, co nie współgra z moim sumieniem. Tu chodzi głównie o pewne popsucie relacji, gorszy czas, niezrozumienie, zbyt dużo negatywnych emocji, brak wsparcia, czy tego, że wiele osób z rodziny, będzie po prostu mnie widziało, jako osobę, która chce zniszczyć swojego męża. Liczę się z tym i to jest wysoka cena – powiedziała w rozmowie z Plejadą.
Żony polityków są za swoimi mężami, mimo że wiele z nich na pewno ma własne zdanie. Ludzie nie są małżeństwem, tylko wtedy, kiedy mają te same poglądy. Jak poznałam męża, w ogóle nie miało to dla mnie znaczenia, nie interesowałam się polityką. Jestem wychowana w rodzinie katolickiej, konserwatywnej. Wiele kobiet mierzy się z problemami w pracy, tracą znajomych, są stygmatyzowane, przez to, że ich mężowie są w rządzie. Ludziom się wydaje, że są to nie wiadomo, jakie przywileje, ale większe są tak naprawdę straty – wyznała.
Jej zdaniem prezydent nie podpisze ustawy.
Staram się nie myśleć pesymistycznie, nie zakładać najgorszego, jestem realistką. Myślę, że to jest trochę pół na pół. Prezydent na pewno widzi, co się dzieje, jak ludzie reagują, już były takie przykłady, że nie podpisał ustawy i wierzę, że zobaczy reakcję ludzi, emocje, ich potrzeby, to co się dzieje w państwie i odpowiednio na to zareaguje – mówi.