W książce zatytułowanej "Zbyszek przez przypadki" aktor wspomina relację z byłą partnerką, czyli Moniką Richardson.
Okazało się, że oboje jesteśmy na życiowym zakręcie, w związkach, którym kończyła się data przydatności. Byliśmy w takiej samej sytuacji, łatwiej nam było się zrozumieć, zakończyć poprzednie związki i zacząć wspólne życie - czytamy.
Monice zawdzięczam bardzo dużo. Jest ważną kobietą w moim życiu. (...) Kłopot pojawia się wtedy, gdy ktoś za bardzo chce się tobą opiekować. Monika jest osobą nadopiekuńczą w tym sensie, że tak strasznie chce pomóc, że aż przeszkadza. (...) Czasem sam chciałbym zapiąć sobie kurtkę - stwierdza.
W rozmowie z "Super Expressem" Monika Richardson odniosła się do tych słów.
Każda miłość ma swój czas. Gdy Zbyszek mnie potrzebował, żeby zdjąć z siebie traumę straszliwego rozwodu (ciekawe, że pamięta tamto małżeństwo jako "fajne"...), to mu moja nadopiekuńczość nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie. A potem… Cóż, artyści szybko się nudzą - stwierdza.
I dodaje, że "obiecała sobie, że nigdy więcej artysty".