Laura Breszka w rozmowie z Interią przyznała, że choć stosuje się do wszystkich obostrzeń, stara się nie popadać w panikę.
Wiem, że to nie jest teraz w modzie, ale wierzę, że jest koronawirus, a to już coś. Ale staram się żyć tak, jakby tej pandemii nie było. Pracuję, jeżdżę do studia, nagrywam, chodzę na plan zdjęciowy, radzę sobie jakoś, oczywiście zachowując wszelkie środki ostrożności. Ogólnie to nie będzie mi koronawirus mówił, jak mam żyć, to jest cytat z czegoś. Korzystam więc z podziemi i spotykam się ze znajomymi, i podczas tych spotkań też zachowujemy środki ostrożności - tłumaczy.
Wyznała przy tym, że nie zamierza się zaszczepić. Okazuje się, że w dzieciństwie, gdy była szczepiona występowały u niej alergie.
Jak miałam taką szczepionkę, bodajże na odrę albo świnkę, jeszcze jak byłam małą dziewczynką, to zareagowałam alergicznie i zachorowałam. To było 21 dni wyjętych z życia, nic nie pamiętam. W każdym razie chyba po prostu nie jestem osobą, która się nadaje do szczepienia. Nie każdy może się szczepić. A jeżeli ja już miałam taką jedną reakcję w życiu, to jest ryzyko, że dostanę koronawirusa i umrę, a nie chcę umrzeć - mówi.