Olek Sikora, który jest prezenterem TVP i prowadzi m.in. "Pytanie na śniadanie" opowiedział w rozmowie z "Dobrym Tygodniem" o swoich przykrych doświadczeniach z dzieciństwa.
Jego mama zmagała się z chorobą nowotworową.
Moja mama ciężko chorowała kiedy miałem zaledwie dwanaście lat. To bardzo trudne i bolesne doświadczenie, szczególnie w podwalinach życia, które kojarzą się z beztroską. Może to banalne, ale dziś bardzo doceniam ten czas. To właśnie on prawdopodobnie wpłynął na mój dzisiejszy system wartości. Nie wątpię, że wiele przekazali mi rodzice, wychowując mnie na tego dorosłego Olka, którym właśnie jestem. Żeby historia ta miała puentę, pragnę dodać, że moja mama po przeszło osiemnastu latach cieszy się nienagannym zdrowiem - powiedział w rozmowie z tygodnikiem.
Jak radził sobie w tym trudnym czasie?
Choć byłem bardzo otwartym, głośnym i pełnym energii dzieckiem, choroba mamy mnie stłumiła. Dziś nie rozumiem, dlaczego chciałem kamuflować problemy, z którymi przyszło mi się borykać. Nikomu się nie zwierzałem. Zamknąłem się w czterech ścianach bólu. Dopiero z czasem nauczyłem się definiować swoje emocje, mówić o nich. To był długi i trudny proces - wyznał.
Moja rodzina jest moim życiowym fundamentem. Dobra materialne czy kariera to rzeczy, które można szybko nabyć, ale też bardzo szybko stracić. Rodzina jest stałą wartością życia. Dlatego warto ją zawsze pielęgnować. Bo to właśnie oni będą pierwsi trzymać Cię za rękę, kiedy powinie Ci się noga. Kocham swoich rodziców za to, że niezmienne troszczą się o mnie. Nie chcę rzucać nadmiernym patosem, dlatego muszę dodać, że to właśnie oni są także moimi najwierniejszymi fanami, ale kiedy trzeba, najbardziej surowymi recenzentami pracy, którą wykonuję. Nikt tak szczerze mnie nie wypunktuje, jak właśnie rodzice. Chwała im za to - dodał.
Na szczęście mamie Olka udało się wyzdrowieć.