Heroina powiada na antenie TVN 24: "Namawiam do tego, żebyśmy spojrzały na siebie łaskawszym wzrokiem". Piękne! Pamiętam sceny z programu "Perfekcyjna Pani domu", który wylansował naszą boginię. Kompletnie załamany sobą i własną porażką domową, przemęczony, byle jak ubrany, zdołowany "kocmołuch" - przepraszam, ale tak właśnie pokazywano bohaterki tego programu - zasiada przed kamerami w towarzystwie idealnej od paznokci po końcówki pięknych włosów Małgorzaty i oglądają razem horror o syfie, do jakiego nasz "kocmołuch" dopuścił w swoim mieszkaniu - pisze Paulina Młynarska.
Lady Małgorzata wymierza idealny paznokieć w ekran, zatrzymuje obraz na chwilę, by pokazać kompromitującą starą skarpetę pozostawioną przez "kopciucha" pod łóżkiem, po czym zwraca na podsądną pełen zgrozy, ale i politowania wzrok. Ta kuli się jeszcze bardziej i zapada w sobie, zaczyna płakać. Potem, po licznych połajankach ze strony naszej wcielonej doskonałości, następuje katharsis pod postacią szorowania i odkurzania. Niedościgniona Rozenek posiada magiczny atrybut boginiczny - białą rękawiczkę. To za jej pomocą sprawdza, czy doszło do oczyszczenia. Jeśli nasz "kocmołuch" pomyślnie przejdzie próbę, zostanie mu wręczone berło ze szczotki klozetowej! Ach nie, przepraszam, to było takie coś do usuwania kurzu z bibelotów. Oraz upominki od sponsorów. Zaiste podniosło to samoocenę milionów widzek. Zaiste wzmocniło to ich poczucie, że są fajne i wystarczające "takie jakie są". Ocean życzliwości - ironizuje.
Co złości Paulinę Młynarską?
Jej zdaniem program, w którym Rozenek chudnie może się okazać dla Polek jeszcze bardziej szkodliwy. Dodaje, że winę za to ponoszą producenci programu.
Nasza Egeria przez chwilę zeszła na ziemię i musiała zmierzyć się z biologicznym realem życia w ludzkim ciele kobiety. Urodziła i utyła! Teraz palec wymierza więc w samą siebie: trzeba z tym zrobić porządek! Migiem! Nie można tolerować podtytego, podmęczonego ciała macierzyńskiego z rozstępami i zmarszczką przy ustach! Atrybut magiczny - biała rękawiczka, zostaje chwilowo oddany do dyspozycji lekarza medycyny estetycznej i innych czarodziejów i czarodziejek, którzy pomogą Małgosi powrócić na Olimp doskonałych, nieskazitelnych ciał - pisze.
Hasła motywacyjne, którymi posługuje się Rozenek budzą w niej złość.
Kiedy słyszę, z doskonale dopracowanych ust "perfekcyjnej", która ma wśród kobiet chyba największe zasięgi w Polsce i wywiera potężny wpływ na młode, jeszcze w nią zapatrzone dziewczyny, że "namawia do spojrzenia na siebie życzliwym wzrokiem" to przyznaję, że nożyk mi się otwiera. Budzi się we mnie furia! Życzliwe spojrzenie na kobietę, która niedawno została mamą, której ciało i psychika jeszcze nie przeprocesowały ciąży i porodu, nie polega, do ciężkiej cholery, na zapędzaniu jej do obróbki, do sprawowania kontroli nad ciałem, aby jak najszybciej znowu grzecznie spełniało chore, wyznaczone przez przemysł i media, kompletnie nierealistyczne standardy estetyczne - stwierdza.
Małgorzato Rozenek, grasz na siebie, a nie na rzecz innych kobiet. Nie namawiasz ich do żadnego "życzliwego spojrzenia na siebie". Wręcz przeciwnie. To, co robisz i jak wyśrubowalaś własny standard wyglądu, wpędza kobiety w kanał kompleksów. Polki i bez tego mają tragiczną samoocenę. Masz, o bogini perfekcyjności, ogromny sukces, mnóstwo kasy, wyglądasz przepięknie. A do tego wiem, że jesteś inteligentną osobą i czasem stać Cię na gest solidarności z kobietami. Dla świadomości, czym jest in vitro, zrobiłaś więcej niż ktokolwiek inny w polskich mediach Ale ten twój program, to w 2021 roku anachronizm. Kobiety odzyskują teraz swoją moc i walczą o należne im miejsce w świecie. Nie, nie jest to miejsce na podium Miss pięknej sylwetki w rok po porodzie - pisze bezpośrednio do Małgorzaty.